Nr. 135.

Opuszczenie ojczyzny
(Покидание отчизны)


Słowa: Wincenty Pol, z rękopisu z r. 1831

Już strzał działowy nas nie dostanie,
Jużeśmy w opiece wody,
Na wschodzie błysło świetne zaranie
Dalej na morskie przygody.

Już się znudziła przewrotność sądów
I boleść krzywdy odgłosów,
Znam rozpacz ludów, znam gwałty rządów;
I burze serca i losów.

Miałem jа krewnych, których kochałem,
Matkę, sąsiadów, przyjaciół;
Ah! miałem także — Boże! со miałem
Usta nie rzekną, com stracił!

Lecz kiedym przeżył owe rozstanie
I stratę świętej ojczyzny,
Kiedym sam patrzył na jej skonanie,
Niema już dla mnie trucizny.

Gdy mię pogańskie szable nie zsiekły,
Nie sięgła zemsta tyranów,
Gdym uszedł szpiegów rzeszy zaciekłej,
Nie strach mnie morskich bałwanów.

Miło w rozpaczy będzie spozierać
Na rozhukane płaszczyzny,
Łatwiej na morzu będzie umierać,
Во ztąd nie widać ojczyzny!

Niebo się gniewnie w koło zachmurzy
Jak mi się chmurzy lat wiele,
Jak żyłem w burzy, tak zginę w burzy,
Grobem mi będą topiele.

I pamięć ро mnie zniknie w mym rodzie,
Jak ślad po szybkim okręcie,
А równo ginąć w bojach czy w wodzie,
Czy to w rozpaczy odmęcie.

Losów mych zwrócić niema sposobu,
Jak wichrów, gdy dmą w przestworze,
Dalejże, dalej dо koła globu
I rozpacz szczęściem być może.




Jeszcze Polska nie zginęła! Pieśni patryotyczne i narodowe. Zebrał Francisek Barański. New York, N.Y., The Polish Book Importing Co., Inc., 1944.


Песня на стихотворение поэта Винсента Поля (Wincenty Pol, 1807-1872), участника Ноябрьского восстания 1830-31 гг. (powstanie listopadowe, 29.11.1830 - 21.10.1831), а затем эмигранта.