Mirosław Derecki
Historia partyzanckiej piosenki: "Dziś do ciebie
przyjść nie mogę"
("Kurier Lubelski", nr 207, Lublin, 1987; wersja internetowa - strona
Ośrodek
"Brama Grodzka - Teatr NN")
Ostatnio na półkach księgarskich pojawiła się wydana przez warszawski oddział
Krajowej Agencji Wydawniczej, książka „Opowieść o piosence. Wspomnienia o piosence
czasów wojny.” Scenariusz książki jest dziełem Zbigniewa Adriańskiego i Stanisława
Wernera, wyboru tekstów dokonał Andrzej Szamański. Znalazło się tutaj dziewiętnaście
najbardziej znanych i popularnych polskich pieśni i piosenek z czasów II wojny
światowej, począwszy od hymnu narodowego, przez pieśni wojskowe z różnych frontów
i piosenki partyzanckie, aż po anonimowe utwory śpiewane przez warszawską okupacyjną
ulicę.
Na stronie pięćdziesiątej trzeciej umieszczono tekst znanej i niezwykle popularnej
piosenki partyzanckiej, zaczynającej się od słów „Dziś do ciebie przyjść nie
mogę…”.
Ta wywodząca się z Lubelszczyzny piosenka stała się w latach sześćdziesiątych
leitmotivem słynnego przedstawienia teatralnego pod tym samym tytułem, w reżyserii
Ireneusza Kanickiego. Wystawiono „Dziś do ciebie przyjść nie mogę…” najpierw
w Warszawie, później w kilku innych teatrach. Przeniesione w końcu przez Kanickiego
do lubelskiego Teatru im. Juliusza Osterwy, widowisko zostało tutaj zagrane
sto osiemdziesiąt razy, i obejrzało je ponad sto tysięcy widzów. Absolutny jak
dotąd rekord w historii lubelskiego teatru!
W omawianej książce tekstowi „lubelskiej” piosenki towarzyszy wspomnienie Igora
Sikiryckiego, wywodzącego się z Lublina, nie żyjącego już poety i pisarza.
Pierwszy raz usłyszał Sikirycki słowa i melodię „Dziś do ciebie przyjść nie
mogę…” na przełomie 1943 i 1944, z ust swojego dawnego szkolnego kolegi z lubelskiego
Gimnazjum im. Hetmana Jana Zamoyskiego (a wówczas – podobnie jak Igor – żołnierza
podziemia) – Zygmunta Górniaka. Sikirycki walczył w akowskiej partyzantce na
Zamojszczyźnie, Górniak był członkiem działającego, głównie w powiecie lubelskim,
podległego Komendzie Obwodu AK, lotnego oddziału partyzanckiego „Nerwy” – por.
Wojciecha Rokickiego. Oddział ten grupował młodych ludzi wywodzących się w większości
z samego Lublina.
Podczas służbowego przyjazdu do Lublina, Sikirycki odwiedził koleżankę z przedwojennych,
gimnazjalnych lat, Alinę. Przyszedł wtedy do jej mieszkania także Górniak i
akompaniując sobie na gitarze, zaprezentował grupie zebranej młodzieży „zdobytą”
właśnie najnowszą, napisaną przez anonimowego autora, specjalnie dla oddziału
„Nerwy”, piosenkę, której tekst miał zanotowany na kartce papieru…
„W parę dni po przysiędze – pisze w swym wspomnieniu Igor Sikirycki – dokładnie
7 kwietnia (1944) w Wielki Piątek, oddział „Nerwy” wpadł w okrążenie niemieckiej
ekspedycji liczącej ponad pięciuset żołnierzy. Na otwartej przestrzeni, między
Pawlinem a Babinem, doszło do dramatycznej walki. Poległo trzydziestu chłopców.
Jednym z nich był Zyga, trafiony kulą w czoło.”
Niestety w książce „Opowieść o piosence” próżno szukalibyśmy autora tej właśnie
piosenki, zatytułowanej zresztą zupełnie błędnie – „Dziś do ciebie przyjść nie
mogę…”. Wydawcy opatrzyli tekst uwagą: „Autor i kompozytor nie ustaleni”.
Tymczasem twórcą „Kołysanki”- bo taki jest prawdziwy tytuł – był rodowity lublinianin,
Stanisław Magierski, z zawodu farmaceuta, właściciel znanej lubelskiej firmy
„J. Magierski i S–ka”. Podczas okupacji związany był on bardzo silnie z tutejszym
ruchem oporu. W ostatnich miesiącach przed wyzwoleniem objął Stanisław Magierski,
ps. Jacek II, funkcję zastępcy szefa BIP (Biura Informacji i Propagandy) w komendzie
okręgu AK. Jego żona Danuta ps. Weronika, znana przedwojenna lubelska działaczka
harcerska – komendantka Lubelskiej Chorągwi Harcerek, w latach wojny została
komendantką WSK (Wojskowej Służby Kobiet), działając w ramach tejże lubelskiej
Komendy Okręgu AK.
To właśnie Danuta Magierka w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, gdy na polskich
scenach cieszyło się tak wielkim powodzeniem widowisko „Dziś do ciebie przyjść
nie mogę…” udowodniła niezbicie na specjalnej przyprowadzonej przez ZAiKS rozprawie
prawa autorskie jej nieżyjącego już męża, do tytułowej piosenki przedstawienia.
Nawiasem mówiąc, już znacznie wcześniej zostało opublikowane nazwisko Stanisława
Magierskiego jako autora „Kołysanki”.
Chodzi tu o wydany w 1957 w Warszawie obszerny zeszyt nutowy zatytułowany „Serce
w porcelanie. Piosenki z lat walki 1939 – 1945”, gdzie wśród czternastu piosenek
znajduje się także „Kołysanka”, opatrzona adnotacją: „Słowa i muzyka ułożył
Stanisław Magierski”.
Natomiast w 1976 roku figuruje już Stanisław Magierski jako autor „Kołysanki”
w wydanym wówczas nakładem Wydawnictwa Lubelskiego zbiorze piosenek i nut „Zaszumiały
lasy”; opracowanym przez Jana Wziętka, Zbigniewa Stepka, Aleksandra Bryka.
Trzeba tu podkreślić, że zapis nutowy melodii „Kołysanki” znajdujący się w obydwu
wspomnianych wydawnictwach, różni się bardzo znacznie od ogólnie znanej melodii
piosenki zaczynającej się od słów „Dziś do ciebie przyjść nie mogę…”.
Aby jednak odpowiedzieć na pytanie: skąd wzięła się ta różnica, trzeba najpierw
prześledzić historię powstania „Kołysanki”.
Wrośnięta przez długie dziesięciolecia w lubelski pejzaż, mieszcząca się na
rogu Krakowskiego Przedmieścia i ulicy Staszica firma pod nazwą: „Hurtownia
drogeryjna i skład materiałów aptecznych i farb J. Magierski i S–ka”, narodziła
się 3 lipca 1895 roku. Wtedy to bowiem Jan Magierski nabył od wdowy po Franciszku
Wilczyckim za sumę pięciu tysięcy rubli egzystujący w tym samym miejscu już
od połowy XIX wieku, „Skład materyałów aptecznych”.
W 1904 roku urodził się coraz lepiej prosperującemu Janowi Magierskiemu syn
Stanisław; później przyszła na świat córka Hanna.
Stanisław był bardzo uzdolniony muzycznie, od dzieciństwa uczył się gry na fortepianie;
później okazało się, że ma również zdolności malarskie i talent do fotografii.
Marzył o studiach w konserwatorium i o całkowitym poświęceniu muzyce. Niestety,
tragiczna śmierć ojca w 1918 r. spowodowała, że dla dobra rodziny i podupadającej
firmy, musiał Stanisław Magierski po uzyskaniu w 1923 r. matury w Szkole Lubelskiej
(gdzie notabene długoletnim jego wychowawcą był prof. Feliks Araszkiewicz) pójść
na studia farmaceutyczne. Dyplom magistra farmacji Uniwersytetu Warszawskiego
uzyskał w 1927 r. i powróciwszy do Lublina, stanął na czele rodzinnego przedsiębiorstwa.
Pracując rozpoczął zarazem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim studia prawnicze.
Ale po dwóch, czy trzech latach, ze względu na brak czasu musiał zrezygnować.
Stał się Stanisław Magierski wkrótce jednym z tych najbardziej wartościowych
przedstawicieli międzywojennego polskiego społeczeństwa, jednym z owych inteligentów,
jacy charakteryzowali się zarówno przedsiębiorczością na polu zawodowym, jak
i społecznym, kulturalnym i których cechował gorący patriotyzm. Nie tylko prowadził
drogerię na Krakowskim Przedmieściu, ale także – hurtownię materiałów drogistycznych,
która zaopatrywała składy apteczne w całym województwie. Wprowadził w swoim
sklepie sprzedaż aparatów fotograficznych, klisz i błon filmowych. A co więcej:
otworzył przy nim najnowocześniejsze w Lublinie laboratorium fotograficzne całkowicie
wyposażone przez firmie „Agfa”. Stał się też cenionym oficjalistą w dziedzinie
perfumerii. Był wynalazcą wielu kompozycji perfumeryjnych; produkował perfumy,
eliksiry, mydła, pasty do zębów, które sprzedawał w wykwintnych zaprojektowanych
przez siebie opakowaniach.
Zacząwszy prawie od zera tuż przed wojną wprowadził Stanisław Magierski odziedziczoną
po ojcu firmę całkowicie z długów i uczynił ją jedną z najbardziej znanych i
cenionych w regionie.
W chwilach wolnych od pracy, chętnie oddawał się muzyce, malował, a ze szczególną
pasją poświęcał się fotografice. Należał wraz z blisko z nim zaprzyjaźnionym
Edwardem Hartwigiem, do lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego, wystawiał więc
wiele swoich prac fotograficznych, także na zagranicznych wystawach.
Już w pierwszym okresie okupacji firma „J. Magierski i S–ka” znalazła się pod
przymusowym zarządem niemieckim. Nie przeszkadzało to zresztą Stanisławowi Magierskiemu
w związaniu się z polskim konspiracyjnym podziemiem.
Jego hurtownia drogeryjna zaopatrywała grupy bojowe i oddziały partyzanckie
w środki opatrunkowe. Jego mieszkanie przy ulicy Bernardyńskiej 24, dawało schronienie
wielu łącznikom AK i pojawiającym się w Lublinie członkom leśnych oddziałów.
On sam zresztą także bywał, od czasu do czasu, służbowo „w lesie”; już jako
działacz BIP w Komendzie Okręgu. Z jednej z takich wypraw wrócił z postrzeloną
nogą.
W 1943 r. został Magierski aresztowany, ale widocznie Niemcy nie mieli przeciwko
niemu żadnych dowodów, skoro żona zdołała go wykupić za znaczną sumę pieniędzy…
Przeżycia okupacyjne spowodowały, że Stanisław Magierski odkrył w sobie jeszcze
jedno powołanie artystyczne: zaczął pisać wiersze. Tworzył tez teksty patriotycznych
piosenek, do których sam komponował muzykę. „Kołysanka” jest tylko jedną z licznych
„partyzanckich” piosenek Stanisława Magierskiego, utworem, który zyskał największą
sławę…
Był Magierski człowiekiem bardzo odważnym. Gdy pewnego dnia do sklepu przy Krakowskim
Przedmieściu 25 wkroczył jeden z SS-manów pełniących służbę na Majdanku i zażądał
natychmiastowego wywołania przyniesionej ze sobą kliszy fotograficznej ze zrobionymi
własnoręcznie – jak się przechwalał - „zdjęciami pamiątkowymi” z obozu, właściciel
firmy osobiście zasiadł do wywoływania taśmy i robienia odbitek. Choć SS-man
nieustannie patrzył mu na ręce, Magierski wykonał dodatkowe odbitki, dla władz
konspiracyjnych. Do dziś zachowały się w rodzinnym albumie Magierskich owe zdjęcia.
Na jednym z nich stoi tutaj SS–man trzymający pod pachami po kilkoro martwych,
kilkuletnich dzieci…
Warto dodać, że w lipcu 1944 już w kilka godzin po opuszczeniu Lublina przez
Niemców, Stanisław Magierski wraz z Edwardem udali się na lubelski Zamek, gdzie
dokonali fotograficznej dokumentacji pomordowanych więźniów, więźniów następnie
– w tym samym celu – do obozu śmierci na Majdanku. Zdjęcia te były następnie
użyte jako materiał dowodowy, podczas procesu norymberskiego.
A co z partyzancką „Kołysanką”? Piosenka ta powstała zima 1943 r. w mieszkaniu
Stanisława i Danuty Magierskich, przy ulicy Bernardyńskiej 24. Nie było to jednak
duże, przedwojenne mieszkanie znajdujące się na pierwszym piętrze, lecz dwa
ciasne pokoiki w obrębie mieszkania położonego piętro wyżej, dokąd Magierskich
wyrzucili Niemcy. Gnieździły się tam trzy różne rodziny.
Najbliżej żyli Magierski z rodziną Koseckich. Młody syn państwa Koseckich, Jerzy
był żołnierzem partyzanckiego oddziału „Nerwy”. I stąd – oddział miał na Bernardyńskiej
24 jedną ze swoich kryjówek. Towarzysze broni Jerzego, niejeden raz zachodzili
do pokoików zajmowanych przez lubelskiego farmaceutę i jego żonę. Najchętniej
siadali na kanapie w mniejszym pokoju, gdzie stało także pianino. I prosili
wówczas pana domu, aby im zagrał i zaśpiewał jakąś piosenkę. Z czasem zaczęli
prosić o skomponowanie piosenki specjalnie dla ich oddziału… Tak właśnie powstała
kołysanka.
„Ci, dla których była ona napisana - relacjonowała po wielu latach w niepublikowanym
nigdy dotąd wspomnieniu Danuta Magierska – uczyli się zarówno słów jak i melodii
w czasie (…) spotkań na ulicy Bernardyńskiej. Nie otrzymali od męża ani tekstu
nutowego, ani słów, głównie ze względu na bezpieczeństwo; piosenkę opanowywali
pamięciowo na miejscu. Ponieważ melodia nie była łatwa, chłopcy często śpiewając,
wprowadzali różne drobne, upraszczające zmiany. I tak piosenka stawała się popularna
wśród oddziałów. (…) Żyła własnym (…) już życiem, a o jej popularności świadczyć
może fakt umieszczenia tekstu ostatniej zwrotki na grobie jednego z partyzantów
w oddziałach Lublina. Tuż po wojnie przekazano nam śpiewnik polski wydany we
Francji, w którym publikowana była „Kołysanka” z licznymi już zmianami.
Partyzantem, na którego grobie koledzy umieścili słowa: „Ja żyć będę w kłosach
zbóż” – był niewiele ponad dwadzieścia lat liczący Wojciech Sobieszczański z
oddziału „Nerwy”; zginął on w czasie pamiętnej bitwy pod Pawlinem. Dzisiaj spoczywa
na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie.
Powojenne losy Stanisława Magierskiego miały swój bardzo dramatyczny rozdział.
Został osadzony w więzieniu na lubelskim Zamku. Otrzymał wyrok skazujący – na
dziesięć lat więzienia – za niepopełnione winy. Wyszedł stamtąd na szczęście
już po dwóch latach. Danuta Magierska – także na dwa lata (aresztowana w 1952
r.) trafiła do więzienia.
Stanisław Magierski tworzył w późniejszych latach piosenki na użytek amatorskiego
teatru „Latarnia”, z którym był blisko związany. Teatr ten, nawiasem mówiąc,
działał przy spółdzielni pracy „Penmedie”, powstałej na gruncie dawnej firmy
„J. Magierski i S–ka”, doprowadzonej do ruiny w ramach sławetnej tzw. „bitwy
o handel”, z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych.
Zmarł Stanisław Magierski w 1957 r., Danuta Magierska – w 1984.
Od ubiegłego roku, jedna z nowych ulic w dzielnicy Węglin w Lublinie
nosi nazwę ul. Stanisława Magierskiego. I być może niejeden młody lublinianin
zadaje sobie pytanie: kto to był – ten Stanisław Magierski…?